Mushishi #5 ponownie zabiera nas do swojego fantazyjnego świata, gdzie metafizyka miesza się z realnością. Twórca kolejny raz przygotował w tomiku porcję pięciu krótkich historii, które starają się pokazać zarówno „mushi”, jak i ludzi i ich trudną (niekiedy niemożliwą) próbę koegzystowania obok siebie.
Odrodzenie
Na sam początek czeka na nas dosyć „mocna” i na swój sposób „przerażająca” historia „Morski chram”. Główny bohater Ginko znalazł się ja jednej zamieszkałych wysp, na której dochodzi do tajemniczych i iście „boskich” wydarzeń. Mieszkańcy tego skrawka ziemi, jeśli tylko przed swoją śmiercią udadzą się do tytułowego chramu w noc pełni księżyca, to po swoim odejściu odrodzą się w nowym ciele. Jak łatwo można się domyślić, sprawcami tych tajemniczych wydarzeń są „mushi”, które mają bezpośredni wpływ na ludzkie życie. Autorka mocno skupia się w tej opowieści na pokazaniu dwóch zupełnie różnych stron takiej sytuacji. Z jednej chęć uratowania bliskich i otrzymania „drugiej szansy” jest marzeniem wielu osób. Z drugiej jednak takie „odrodzenie” prowadzi do wielu niepokojących psychologicznych konsekwencji. Bardzo dobrze przestawiona jest to tutaj w relacji matki i dziecka (gdzie powiązania te są mocno zagmatwane).
Szczęścia ponad wszystko
Kolejna z historii „Oko szczęścia, oko nieszczęścia” skupia się na „niewidomej” dziewczynie, która zarabia na życie, opowiadając historię o „mushi”. Ginko spotyka ją podczas jednej ze swoich podróży i od razu zaczyna interesować się jej opowieściami. Okazuje się, że jest to córka innego Mushishi, która całe życie była ociemniała, jednak w wyniku działania pewnego „mushi” odzyskała wzrok. Początkowa euforia z możliwości zobaczenia świata stopniowo zaczęła opadać, ustępując miejsca pewnemu cierpieniu. Twórca w swoim stylu pokazuje tutaj, że nie zawsze chęć pomocy bliskim, niezależnie od kosztów, może przynieść pozytywne efekty. Niekiedy człowiek musi zaakceptować pewne rzeczy, aby móc w pełni cieszyć się życiem.
Niszczycielski wpływ „mushi”
Dwie z kolejnych opowieści „Ubiór okalający górę” i „Polny ogień” pokazują, że nie zawsze „mushi” są, w stanie egzystować bezproblemowo obok człowieka, jednak często wynikłe kłopoty są po części winą naszych nieprzemyślanych działań. W pierwszej historii autor dodatkowo stara się pokazać, jak ważne dla nas powinno być przywiązanie do miejsca rodzinnego, które ma bezpośredni wpływ na odnoszone przez nas sukcesy. Z kolei w Polnym ogniu możemy obserwować innego Mushishi i jego zupełnie inne podejście do swojego zadania niż prezentuje Ginko. Fabuła pokazuje tutaj, że nie zawsze pośpiech i przemożna chęć niesienia pomocy innym jest dobrym doradcom, co może prowadzić do jeszcze poważniejszych konsekwencji.
Koegzystencja
Na sam koniec czeka na nas krótka historia „Waż świtu”, w której widzimy, że wspólne „życie” z „mushi” jest możliwe, chociaż ma to bezpośredni wpływ na jego jakość. Nie zawsze jednak da się taką więź rozerwać i niekiedy człowiek jest zmuszony do tego, aby pogodzić się z pewnym „dyskomfortem”. Oczywiście nie zabraknie tutaj głębszego przesłania, które dotyczy wspomnień i pielęgnowania w sobie pamięci minionych dni.
Głębokie przesłania
Piąta część serii jak widać po opisach poszczególnych opowieści, nie skupia się na rozwiązywaniu przez Ginko problemów ludzi z tajemniczymi „mushi”. Niekiedy takie relacje są na tyle silne lub mało szkodliwe, że nie ma on potrzebny interweniować. Bardzo dużo miejsca autorka poświęca tutaj (co jest zresztą jedną z wielu zalet całego tytułu) obrazowi człowieka i jego słodko-gorzkiej rzeczywistości, którą często on sam kreuje. Każda z historii posiada w sobie pewien morał, który nie zawsze jest tak łatwy do zrozumienia, na pewno jednak wymuszona to na odbiorcy mangi, chwilę głębszej refleksji. Fabularnie jest więc wyśmienicie, pod warunkiem, że od tytułu wymagamy wciągającej dającej wiele do myślenia treści.
Rysunki
Nic nie zmienia się również pod względem graficznym. Tytuł prezentuje się znakomicie wizualnie, tak jak już przyzwyczaiły nas do tego poprzednie części. Urushibara kreśli piękne rysunki, w których pewna prostota twórcza łączy się z wielką dawką tajemniczości i „duchowości”. Oko cieszą również kolorowe strony rozpoczynające każdą z kolejnych historii, które prezentują się jak małe dzieła sztuki.
Mushishi #5 to spora dawka mangowej przyjemności, po którą powinien sięgnąć świadomy dorosły czytelnik. Jest jednocześnie to jedna z tych pozycji komiksowych, które powinno się odpowiednio sobie dawkować, aby móc w pełni docenić kunszt tego tytułu.
Dziękuję wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
-
8/10
-
8/10
-
9/10
-
7/10
Krótko:
Kolejna porcja metafizycznej historii, pokazującej ludzkie życie w kontrze do tajemniczych „mushi”.