Zabawna, dynamiczna, zaskakująca i niebywale angażująca. Tak jest właśnie, jak do tej pory seria Expeditionary Force, którą można polecić każdemu miłośnikowi prostego, acz przyjemnego sci-fi. Czy podobny poziom prezentuje tom piąty?
Bezkres kosmosu nie jest nazbyt gościnnym miejscem dla kapitana Joe i jego „wesołej bandy piratów” z Latającego Holendra. „Elita” wojsk Ziemi podejmująca się różnorakich trudnych misji, zawsze musi bowiem wplątać się w nowe kłopoty. Tym razem związane są one z pewną „nieobecnością” towarzyszącej im od dawna kosmicznej sztucznej inteligencji. Odpoczynek od zrzędliwego Skippyego dla wielu członków byłby wielkim błogosławieństwem. Jednak nie w momencie, kiedy ich jednostka zaczyna się sypać, a oni sami nie są wstanie jej naprawić. Na dodatek cały czas zagrażają im siły kosmitów, które mogą zaatakować w każdym momencie. Ludzie przy małym wsparciu AI podejmują więc wielkie ryzyko „wskrzeszenia” upierdliwego kosmicznego bytu. Otwartym pozostaje pytanie, czy starożytne SI będzie takie samo jak kiedyś i czy uda się wszystko naprawić przed nadejściem tytułowej Godziny Zero.
Książkę Expeditionary Force #5: Godzina Zero w bardzo dużym uproszczeniu można byłoby opisać słowami: jeszcze więcej tej samej sprawdzonej treści. Każdy, kto regularnie śledzi losy kapitana Joe i jego załogi, w kolejnych częściach cyklu otrzymuje bowiem porcję widowiskowej akcji, świetnego „kosmicznego” klimatu, przyjemnego humoru i dobrze wykreowanych bohaterów. Fabuła serii od samego początku nie starała się być nadmiernie skomplikowana. Plan autora zakładał stworzenie prostego „kosmicznego guilty pleasure”, po które sięga się w momencie, kiedy chce się poprawić sobie nastrój. Pod tym względem piąty tom prezentuje się znakomicie i nie ma na co tutaj narzekać. Ukazane w nim wydarzenia są dynamiczne, liczne zwroty akcji mile zaskoczą czytelnika, a lekkie humorystyczne dialogi wywołają na jego twarzy szczery uśmiech rozbawienia. Obok tego wszystkiego Alanson dba o to, aby jego bohaterowie nieustannie ewoluowali i stawali się postaciami, których przygody odbiorca będzie śledził z wielką ciekawością.
Expeditionary Force #5 jest więc doskonałą kontynuacją mocno uzależniającej serii, która powinna znaleźć się na półce każdego fana przyjemnego militarnego sci-fi.
Dziękujemy wydawnictwu Drageus Publishing House za udostępnienie książki do recenzji.
Polecam:
Wskrzeszanie Skippyego.
Ocena:
Fantastyczna dawka kosmicznej przygody, która potrafi znacząco poprawić nastrój czytelnika.