Wolverine: Broń X to klasyk, który od lat fascynuje fanów mroczniejszych historii ze świata Marvela. Komiks zabiera czytelnika w głąb brutalnego eksperymentu, który na zawsze zmienił Logana. Nie ma tu miejsca na heroiczne uniesienia — jest ból, dehumanizacja i chłodna bezwzględność nauki. Czy Wolverine: Broń X nadal robi takie wrażenie jak kiedyś?
Anatomia koszmaru.
Wolverine: Broń X autorstwa Barry’ego Windsor-Smitha to nie klasyczna opowieść o superbohaterze, lecz pełnokrwisty, psychologiczny horror ubrany w kostium komiksu. Komiks opowiada historię porwania i brutalnej przemiany Logana — znanego jako Wolverine — przez tajemniczą agencję rządową, która zamierza uczynić z niego perfekcyjną maszynę do zabijania. Torturowany, pozbawiony tożsamości i poddawany nieludzkim eksperymentom, staje się „bronią X” — człowiekiem, w którego kości wtłoczono niezniszczalne adamantium, a umysł rozbito na kawałki. To opowieść o całkowitej dehumanizacji, prowadzona z perspektywy obserwatorów eksperymentu — zimnych naukowców, bezosobowego systemu, który próbuje zapanować nad tym, czego nie rozumie. Historia nie oferuje jasnych odpowiedzi — zamiast tego serwuje atmosferę zagubienia, niepokoju i przemocy, która momentami wykracza poza ramy komiksu superbohaterskiego.
Barry Windsor-Smith – artysta totalny.
To, co wyróżnia Broń X spośród innych opowieści o Wolverinie, to fakt, że za całość odpowiada jedna osoba. Barry Windsor-Smith nie tylko napisał scenariusz, ale również narysował i pokolorował cały komiks. I to właśnie dzięki temu Broń X jest dziełem spójnym, konsekwentnym i od początku do końca przesiąkniętym osobistą wizją artysty. Windsor-Smith porzuca klasyczne motywy komiksowe: nie znajdziemy tu kostiumów, sloganów ani spektakularnych walk superbohaterskich. Zamiast tego, otrzymujemy klaustrofobiczną opowieść o człowieku zredukowanym do numeru eksperymentu.
Szczególne uznanie należy się narracji. Zamiast typowego „wejścia do głowy” Logana, większość historii opowiedziana jest z punktu widzenia jego oprawców — Profesor Cornelius, Hines i Truett ukazują brutalny eksperyment jako coś „normalnego”, co nadaje opowieści przerażającego realizmu. Ich chłodne rozmowy i pseudonaukowe analizy tylko potęgują grozę. To nie mutant jest tu potworem — potworność rodzi się w laboratoriach, w białych kitlach.
Wizualna intensywność i brutalna estetyka.
Ilustracje Windsor-Smitha to esencja przemocy, bólu i alienacji. Artysta z chirurgiczną precyzją ukazuje ciała rozrywane przez metal, rany, kable, rurki i krew. Kluczowe sceny – jak moment, w którym pazury po raz pierwszy przebijają się przez skórę Logana – wyryją się w pamięci czytelnika na długo. Komiks ten szokuje nie tylko treścią, ale i estetyką. Kolorystyka jest niezwykle charakterystyczna — złamana paleta barw, z dominującymi odcieniami czerwieni, fioletu i czerni, świetnie oddaje klimat psychologicznego więzienia, w jakim znalazł się główny bohater.
Warto też wspomnieć, że Windsor-Smith projektował całość z myślą o druku na papierze gazetowym — dlatego niektóre współczesne reedycje mogą wyglądać zbyt jaskrawo lub zbyt cyfrowo. Niemniej jednak, niezależnie od wersji, Broń X zachowuje intensywny, niemal transowy charakter wizualny.
Niepokój zamiast katharsis.
Broń X nie oferuje klasycznej satysfakcji, jakiej można oczekiwać po komiksie Marvela. Nie ma tu triumfu dobra nad złem, nie ma nawet jasnych granic pomiędzy jednym a drugim. Historia kończy się w sposób otwarty, fragmentaryczny, wręcz psychodeliczny. Czy Logan uciekł? Czy odzyskał wolność, czy tylko nowy rodzaj więzienia we własnym umyśle? Windsor-Smith celowo zostawia czytelnika z niedopowiedzeniami — zamiast odpowiedzi daje emocjonalne echo, które wybrzmiewa jeszcze długo po lekturze.
Nie jest to komiks dla każdego — krwawe sceny, okrutne eksperymenty i duszna atmosfera mogą zniechęcić osoby przyzwyczajone do lekkiej rozrywki. Ale dla tych, którzy szukają czegoś więcej — prawdziwego doświadczenia, które testuje granice medium — Wolverine: Broń X będzie niezapomnianym przeżyciem.

Klasyka, która nie starzeje się z czasem.
Choć komiks ukazał się ponad trzy dekady temu, Wolverine: Broń X pozostaje jednym z najważniejszych dzieł o genezie Logana. W przeciwieństwie do licznych współczesnych prób reinterpretacji, ten komiks nadal porusza, zaskakuje i przytłacza ciężarem swojej treści. To historia uniwersalna — nie tylko o mutantach, ale o tym, jak łatwo człowieka można zredukować do funkcji, numeru, projektu. I jak niebezpieczne jest myślenie, że „cel uświęca środki”.
PLUSY: | MINUSY: |
|
|
|
|
|
|
|
|
Wolverine: Broń X.
Ocena:
„Wolverine: Broń X” to brutalna, psychodeliczna opowieść o narodzinach żywej broni, która ukazuje piekło eksperymentów na ludzkiej psychice i ciele. Barry Windsor-Smith tworzy duszną, klaustrofobiczną atmosferę, budując napięcie zarówno obrazem, jak i słowem. Komiks nie oferuje łatwych odpowiedzi — zamiast tego zmusza czytelnika do wejścia w umysł złamanego człowieka. To jeden z najmroczniejszych i najbardziej artystycznych tytułów w historii Marvela. Dla kogo? Dla fanów dojrzałych historii superbohaterskich, którzy cenią głębię psychologiczną i nie boją się mroku.
Album do recenzji dostarczyło wydawnictwo Egmont.
Komiks można również znaleźć na Komiksiarnia Katowice i Ceneo.