Samotny kowboj, którego losy podbiły serca czytelników na całym świecie, to nie tylko klasyka duetu Morris i Goscinny. Swoich sił w ukazaniu przygód najpopularniejszego rewolwerowca, próbowali również inni artyści. Jednym z nich jest francuski twórca Matthieu Bonhomme’a, którego album Wanted Lucky Luke to coś więcej niż tylko hołd dla komiksowej legendy.
Historia pokazana w albumie Wanted Lucky Luke rozpoczyna się od kolejnej strzelaniny z udziałem bohatera. W jej wyniku LL odkrywa wystawiony na niego list gończy. Jest to wielkie zaskoczenie, dlaczego ktoś chciałby go ścigać? Czy zrobił on w przeszłości coś złego? Przecież do tej pory to on głównie polował na bandytów. Scenarzysta od samego początku stawia więc tutaj przed czytelnikiem kilka ciekawych pytań, które później rozlewają się na intrygujący i przemyślany scenariusz. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak tylko próba wyjaśnienia tej tajemnicy. Po drodze należy jednak uważać na łowców nagród i Indian, których kusi ogromna nagroda. Ponadto na drodze kowboja pojawiają się trzy urokliwe siostry, które potrzebują odrobiny pomocy. Taki dżentelmen jak LL nie może odmówić pięknym niewiastom, co przeradza się w kolejną serię niebezpiecznych wydarzeń.
Emblematyczny charakter Luke’a, jako samotnego jeźdźca sprawiedliwości, dość mocno zakorzenił się w umysłach czytelników już od początku powstawania serii. Z pewną ikonicznością postaci nie powinno się więc walczyć. Na całe szczęście autor komiksu doskonale sobie z tego zdawał sprawę. Swoją „wersję” kowboja oparł on więc na sprawdzonych schematach. Nie oznacza to jednak, że nie pokusił się o kilka naprawdę godnych uwagi zmian. Sięgnął on po legendarnego rewolwerowca, lekko otrzepał go z kurzu naniesionego przez wiatr historii i nieznacznie poprawił go na potrzebny bardziej współczesnego odbiorcy. Nadał mu on przy tym znacznie bardziej ludzkich „cech”, które naprawdę potrafią zachwycać.
Najbardziej zauważalną zmianą scenariuszową komiksu (w porównaniu z oryginałami), jest pewne umniejszenie roli głównego bohatera. LL nie jest tutaj jedyną gwiazdą i musi on odstąpić troszkę uwagi czytelnika również trzem wspomnianym siostrom. Urodziwe niewiasty nie są zwykłymi damami w potrzebie. Twórca pokazał je, jako silne, pewne siebie kobiety, które radzą sobie jakoś w niezbyt przyjaznych realiach Dzikiego Zachodu. W tak urokliwym gronie mięknie dusza samotnika i być może ma on nawet szanse ulec mocniejszym uczuciom.
Jest to tylko część zmian, które szybko dostrzegą tutaj fani serii. Miłośników oryginału należy jednak uspokoić, że wprowadzone „poprawki” i ewolucja niektórych treści, nie wpływa na bardzo klasyczny klimat komiksu. Nadal jest to „stary dobry” LL, którego przygody wywołują oznaki zadowolenia na twarzy czytelnika. W wielu momentach fabuły autor zapożycza pomysły/elementy od ojca serii i odpowiednio wpasowuje on je we własne dzieło.
Bardzo duża ewolucja następuje za to w przypadku oprawy rysunkowej. Twórca nadal stara się czerpać wzorce z oryginału, ale jego sztuka jest o wiele bardziej realistyczna i wyrafinowana. Nie jest to już prosta cartoonowa kreska Morrisa (która nadal oczywiście zachwyca), a prace przy których można się chwilę dłużej zatrzymać, aby podziwiać ich szczegóły. Albumowi na pewno nie można również odmówić klimatyczności, która porywa czytelnika w iście westernowy świat rodem z filmów Eastwooda.
Wanted Lucky Luke jest więc albumem, z którego zadowoleni powinni być fani dobrze napisanych i pokazanych westernów. Nawet jeśli jest się wiernym fanem oryginału, warto dać tytułowi szansę, być może miło on nas zaskoczy.
Ceny tego i innych komiksów, możecie sprawdzić pod tym linkiem.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Wanted Lucky Luke.
Ocena:
Ikoniczny bohater, sprawdzone wzorce, wciągająca historia i mały lifting dostosowujący komiks do współczesności.