Rick Remender to komiksowy twórca który „wjechał” na nasz rynek na pełnym gazie, pozostawiając po sobie wyraźne ślady obecności. Deadly Class czy Fear Agent to pozycje, które zyskały naprawdę solidne grono wiernych fanów. Nie inaczej jest z serią tworzoną wspólnie z Owenem Bengalem, w której to zapach palonych opon i wysokooktanowej benzyny unosi się dosłownie z każdej strony. Jeśli więc ktoś pragnie tego typu klimatu, to Death or Glory #2 jest zdecydowanie dla niego.
Kierunek granica!
Plan Glory jak uratować umierającego ojca zmierza ku ostatecznemu rozwiązaniu. Wystarczy tylko jakoś przedostać się z narządem do przeszczepu przez granicę Meksyku. Tam czeka już opłacony lekarz, który przeprowadzi operacje. Nie będzie to jednak takie proste. Jej śladem cały czas podążają skorumpowani gliniarze, mafia, handlarze organami i na dodatek jej były. Żadna ze stron nie ma zamiaru odpuścić i jest gotowa na wszystko. Glory jest jednak bardzo zdeterminowana, a jak wiadomo wściekła kobieta to bardzo niebezpieczny przeciwnik.
Wysokooktanowy zapach akcji.
Jeśli ktoś liczy, że znajdzie tutaj filozoficzną opowieść o życiu i nieuchronnej śmierci, to może poczuć się trochę zawiedziony. Fabuła serii owszem jest ciekawa i w kilku momentach potrafi być zaskakująca głęboka, jednak od samego początku stawia ona przede wszystkim na widowiskowość. To właśnie ten element komiksu sprawia, że już po kilku stronach lektury na twarzy czytelnika pojawia się szeroki uśmiech zadowolenia, a kolejne plansze pochłania się z prędkością bolidu Formuły 1.
To właśnie „filmowość” tytułu jest najlepszym i najmocniejszym elementem dzieła. Przejawia się to nie tylko w dynamice scen akcji, ale również w wielu bardziej bezpośrednich nawiązaniach. Mistrz kierownicy ucieka, Bullitt, Adrenalina, Mad Max, To nie jest kraj dla starych ludzi, Znikający punkt. To tytuły, które miały duży wpływ na twórcę i jego dzieło. Chodzi tutaj zarówno o klimat tych produkcji, jak i bardziej bezpośrednie przełożenie niektórych scen.
Niczego złego nie można również napisać na temat zaimplementowanego tutaj humoru. Jest od dość specyficzny i chwilami szalony (w końcu w ilu komiksach widzimy bohatera ubranego w gigantyczną prezerwatywę, czy akcję z kaktusem i ostrą papryczką), na pewno jednak nadaje komiksowi niepowtarzalnego mocnego akcentu. Tak samo, jak same postacie, które są na tyle nietuzinkowe, że będzie się o nich pamiętać bardzo długo.
Rysunki.
Świetny scenariusz idzie tutaj w parze z równie genialnymi rysunkami autorstwa Owena Bengala. Projekty postaci, dynamika scen akcji, świetne wykorzystanie „światła” i koloru. Naprawdę nie ma tutaj elementów, do których można byłoby się przyczepić. Całkiem dobrze artysta potrafi uchwycić również szaleństwo niektórych bohaterów, co doskonale podsyca klimat niektórych scen.
Śmierć lub Chwała!
Death or Glory #2 to rewelacyjny finał historii, który dosłownie wgniecie czytelnika głęboko w fotel i zapewni mu gigantyczną porcję świetnej komiksowej rozrywki. Zdecydowanie jedna z tych pozycji, którą naprawdę warto posiadać w swojej domowej biblioteczce.
Polecam:
OCENA:
Death or Glory #2.
Jeżeli ktoś pragnie ostrej komisowej jazdy bez trzymanki na włączonym nitro, to czym prędzej powinien sięgnąć po ten album. Jeżeli jednak jeszcze ktoś nie miał okazji obcowania z tą serią, to czym prędzej powinien nadrobić on zaległości.
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.