Antyżycie w natarciu – recenzja komiksu DCEased: Nadzieja na końcu świata

DCEased. Nadzieja na końcu świata - recenzja

Album DCEased: Nadzieja na końcu świata, który pojawił się w ofercie wydawnictwa Egmont to nic innego jak kolejna dawka postapokaliptycznej widowiskowej treści. Tom Taylor ponownie wrzuca czytelnika w sam środek apokalipsy zombie i pokazuje mu jak w tym szaleństwie radzą sobie bohaterowie DC.

Przedstawiona tutaj historia jest bardzo mocno osadzona w ogólnej fabule DCEased. Pomimo tego, że teoretycznie mamy do czynienia z zamkniętą opowieścią, to nie ma sensu się za nią zabierać, jeśli naprawdę dobrze nie zna się serii. Album bowiem nie jest typową kontynuacją napoczętych wątków z Nieumarłych w świecie DC. Tom Taylor w ciekawy sposób ukazuje tutaj wydarzenia dziejące się równolegle do fabuły wspomnianego komiksu, pokazane jednak z perspektywy zupełnie innych postaci. Takie podejście do scenariusza sprawia, że wydane komiksy wzajemnie się uzupełniają i wspólnie tworzą jedną nierozerwalną całość.

DCEased. Nadzieja na końcu świata - rysunek 1
Przykładowe rysunki: Egmont Polska

Przewracając kolejne strony albumu, świadomy czytelnik będzie miał między innymi możliwość dowiedzenia się, co tak naprawdę wydarzyło się w Daily Planet. Ponadto twórca stara się zaprezentować postępującą „apokalipsę” widzianą oczami zwykłych mieszkańców Metropolis. Jest to zaledwie cząstka historii, jaka znajduje się pod twardą oprawą. Scenarzysta nie skupia się tylko na USA, ale również przenosi akcję w inne zakątki świata. Nie boi się on wrzucać w nowe lokacje zaskakujących (młodszych) bohaterów, którzy w całej opowieści zaczynają odgrywać dość istotne role. O ile początkowo nie zawsze mogą oni prezentować się „ciekawie”, to wraz z kolejnymi rozdziałami nabierają „wyrazistości” i charakteru.

Bardzo dobrze zarysowane postacie idą tutaj w parze oczywiście z mocną i zaskakującą akcją. Miłośnicy komiksowej widowiskowości na pewno nie będą mieć powodów do narzekania. Historia w wielu momentach potrafi być dość krwawa i wyrazista doskonale wpasowując się w „epickość” tego rodzaju popkultury.

Scenariusz nie jest niestety pozbawiony wad. Niektóre pojawiające się tutaj sceny/wątki wydają się być niepotrzebnym wypełniaczem, mającym zmniejszyć napięcie czytelnika i przygotować go na kolejną mocną akcję. Ponadto fani serii będą znali dalsze losy niektórych pojawiających się tutaj bohaterów, a więc nie wszystko, co się wydarzy będzie dla nich zaskoczeniem.

Bezbłędnie za to prezentuje się warstwa wizualna komiksu. Ilustratorzy odpowiedzialni za konkretne zeszyty wspięli się na wyżyny swoich możliwości. Doskonale oddają oni postapokaliptyczny klimat i ukazują różnorakie emocje towarzyszące bohaterom. Jakby tego było mało, to styl każdego z nich dopasowuje się do rysunków Trevora Hairsine’a (oryginalny DCeased), dzięki czemu seria jest wizualnie spójna.

DCEased: Nadzieja na końcu świata jest albumem, który ma swoje mniejsze „wpadki”. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z naprawdę dobrze napisaną i narysowaną historią, która powinna zadowolić fanów oryginału.

DCEased. Nadzieja na końcu świata - rysunek 2


Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

OCENA:
7.5/10

Podsumowanie.

Wciągający klimat, różnorakie emocje towarzyszące bohaterom, widowiskowość. Wszystko to jest częścią składową naprawdę niezłego albumu, który powinien zadowolić fanów DCEased.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x