Film Make Up to historia Min-Hsiu pracownicy kostnicy, zajmującej się makijażem pośmiertnym. Obcowanie ze zmarłymi to jej codzienność, do której przywykła. Woli on to niż kontakt z żywymi, z którymi kontakt jest mocno problematyczny. Pewnego dnia do zakładu dostarczone zostają zwłoki Chen Ting nauczycielki muzyki, z którą Min swojego czasu miała zażyłe relacje osobiste. Oficjalne stanowisko policji w tej sprawie to samobójstwo. Sprawą interesuje się jednak prywatny detektyw, który jest przeświadczony, że doszło do morderstwa. Jego podejrzanym jest partner denatki, szanowany psychiatra Nie Cheng-Fu, dowodów na jego udział jednak brak.
Tytuł: Make Up, Ming Yun Hua Zhuang Shi
Kraj: Tajwan
Gatunek: Dramat
Fabularnie może wydawać się, że będziemy mieć tutaj do czynienia z intrygującym kryminałem. Nic bardziej mylnego, produkcja to bardzo specyficzny i bardzo spokojny dramat, przepełniony morzem melancholijnej treści. Widz zostaje uniesiony przez leciutki nurt fabuły i w powolnym tempie odkrywa kolejne zawiłości scenariusza. Główna bohatera przypominając sobie swoją przeszłość, stara się zrozumieć co tak naprawdę ją łączyło z Chen. W jej głowie ciągle kotłują się jednak myśli na temat ewentualnego morderstwa. Zbliża się ona do męża kobiety i razem z nim wspomina przeszłość, odkrywają stopniowo zarówno swoje uczucia, jak i potencjalne dowody zbrodni.
Debiut twórcy
Make up jest debiutem reżyserskim Yi-chi Liena, który zakładał stworzenie mocno dramatycznego dzieła. Widać jednak tutaj pewne braki warsztatowe młodego twórcy. Główną siłą produkcji miały być dialogi i cała masa statycznych ujęć, ze spokojną muzyką wypływająca z tła. O ile większość konwersacji jest przemyślanych scenariuszowo, to znajdziemy tutaj również kilka momentów, w których stanowią one rolę wypełniacza treści bez jakiegokolwiek logicznego przełożenia na fabułę. Twórca stara się połączyć dramat z małymi elementami thrillera, które w założeniu miały utrzymać widza w napięciu. Niestety, ale elementy te całkowicie giną pod nawałem melancholijnej treści, która w pewnym momencie całkowicie przytłacza. Produkcja staje się przez to zbyt mało zróżnicowana i momentami zwyczajnie nudna.
Słowa uznania należą się aktorom, którzy starali się ze swoich ról wykrzesać pełnię mocy (nawet pomimo ograniczeń scenariuszowych). Szczególnie postać Min-Hsiu, wyciszonej, przytłoczonej życiem i problemami pani tanatokosmetolog, mocno zapada w pamięć. Jej kompletnym przeciwieństwem jest detektyw Kuo Yung-Ming, dynamiczny, działający na granicy prawa, pewny swoich osądów. Dwójka ta dobrze się uzupełnia i znacząco podbija końcową ocenę produkcji.
4/10
OCENA:
Film miał okazję stać się czymś naprawdę interesującym w rękach bardziej doświadczonego twórcy. Stało się jednak inaczej i miłośnicy kina azjatyckiego otrzymują produkcję poprawną, mogącą wzbudzić pewne zainteresowanie, jednak na tyle specyficzną, że potencjalne grono odbiorców będzie bardzo wąskie. Tytuł godny polecenia jedynie widzom, którzy lubują się w smutnych i mocno przegadanych dramatach.