Jedną z ciekawiej prezentujących się lipcowych nowości wydawnictwa Egmont (szczególnie pod kątem nietuzinkowej okładki), był komiks W dół, do ziemi, wydany w ramach ciągle powiększającej się serii Plansze Europy. Pozycja będąca graficzną adaptacją książki o tym samym tytule autorstwa Roberta Silverberga. Oryginał wydany w latach 70-tych, szybko zyskał miano kultowego i stał się tytułem rozchwytywanym przez miłośników bardziej złożonych powieści sci-fi. Powstaje więc pytanie, czy odświeżona komiksowa forma zyska równie wielkie uznanie pośród miłośników powieści graficznych?
Gdzieś w kosmosie
Akcja dzieła rozpoczną się w momencie, kiedy to młody porucznik Edmund Gndersen, przybywa na planetę Holmanam, skolonizowaną przez Ziemian. Świat zamieszkiwany jest przez dwie inteligentne rasy (słoniopodobne sulidory oraz smukłe i przerażające nildory). Żadna z nich nie jest, jednak wstanie korzystać z zaawansowanej technologii, przez co traktowane są przez ludzi jako prymitywne jednostki. Młody oficer trafia pod komendę Kurtza, który przez wielu określany jest mianem „szalonego”. Szybko okazuje się, że mężczyzna jest nie tylko sadystycznym dowódcą, ale również naprawdę ma pewne poważne problemy natury psychicznej. Po tak krótkim wstępie scenariusz przerzuca nas osiem lat do przodu. Wspominany Gndersen, powraca na planetę jako członek ekspedycji naukowej, mającej na celu okrycie tajemnicy lokalnego rytuału nazywanego powtórnymi narodzinami. Planeta, na którą powraca zmieniła nie tylko swoją nazwę (Belzagor), ale również status. W wyniku dekolonizacji pełnię władzy nad światem przejęli jej pierwotni mieszkańcy, a ludzie pełnią tutaj tylko rolę turystów/gości. Powrót Edmunda do świata, z którego swego czasu uciekł, pociąga wiele niezbyt przyjemnych wspomnień. Przez liczne retrospekcje dowiadujemy się o jego przeszłości i powodach, dla których postanowił porzucić całe swoje życie (wraz z ukochaną) i uciec z tej przeklętej planety.
Niewykorzystany potencjał
Fabuła komiksu W dół, do Ziemi to w dużej mierze próba pokazania negatywnych aspektów historycznej kolonizacji i destrukcyjnego charakteru człowieka. Tutaj podane jest to w formie kosmicznej opowieści, która ma mocniej przemówić do wyobraźni potencjalnego czytelnika. Tematyka na swój sposób ciekawa i mająca ogromny potencjał, nawet jeśli opiera się na sztywnym scenariuszu książkowym.
Niestety nie wszystko poszło tutaj tak, jak było planowane. Nie trzeba znać oryginału, żeby szybko zauważyć, że historia pokazana jest tutaj w formie mocno wybiórczej. Już lektura początkowych stron, daje wrażenie, że pomiędzy poszczególnymi scenami czegoś brakuje. Tak jakby twórca wyciął pewne fragmenty, pozostawiając białe fabularne plamy, które automatycznie powodują bardzo wiele niedopowiedzeń. Może to wiele osób rozczarować, nie oznacza jednak, że komiks należy automatycznie zaliczać do grona dzieł niewartych uwagi. Opisana wada jest mocno widoczna, jednak nadal pozwala ona tytułowi zakwalifikować się to segmentu dobrych przeciętniaków, które mogę zapewnić chwilę rozrywki. Jest to spowodowane głównie przez całkiem poprawnie napisane postacie, które stają się elementem poruszanej tutaj głębszej tematyki filozoficzno – religijno – społecznej, która potrafi naprawdę zaciekawić (oczywiście nie każdego).
Rysunki
O ile do warstwy fabularnej można mieć pewne mniejsze lub większe zastrzeżenia, to już oprawa graficzna prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Rysunki Laury Zuccheri są niebywale przyjemne dla oka i świetnie podkreślają one klimat sci-fi. Artystka sprawdza się zarówno w projektach postaci (tych ludzkich i przedstawicieli obcych ras), jak i tworzeniu pięknie wyglądających teł, pokazujących różnorodną florę obcej planety. W niektórych momentach ma się wrażenie, że artystka wzorowała się po części na innych popkulturowych dziełach (mocne skojarzenia z Avatarem).
Podsumowanie
W dół, do Ziemi pomimo swoich widocznych mankamentów, nadal jest pozycją wartą uwagi, szczególnie jeśli ktoś lubi taki klimat i duże znaczenie dla niego ma ładna oprawa graficzna. Komiksowa historia pełna przemocy, cielesności, ludzkich problemów emocjonalnych i braku akceptacji dla innych ras, to również doskonały bodziec zachęcający czytelnika do sięgnięcia po oryginalną powieść Silverberga, w celu lepszego poznania ciekawej fabuły.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
ZALETY/WADY:
+ klimat sci-fi;
+ bohaterowie z potencjałem;
+ ładna oprawa graficzna;
– pewne wyraźne luki fabularne;
– zbyt wybiórcze czerpanie z książkowego oryginału;