Od momentu śmierci ojca i męża oraz przeprowadzki do nowego domu, rodzina Locke’ów boryka się z wieloma problemami. Ich życie wywróciło się drastycznie do góry nogami, a nowe problemy/zagrożenia pojawiają się dosłownie za każdymi drzwiami. Po trzech mocnych i widowiskowych tomach serii przyszła pora sprawdzić kontynuację. Czy album Locke & Key tom 4 jest równie doskonały co początek cyklu?
Niemalże od pierwszego tomu seria potrafiła łączyć w sobie elementy mrocznego horroru, zaskakującego thrillera, wciągającego psychologicznego dramatu, fantazyjnej przygody i szczypty lekkiego humoru. Elementy te (w idealnych niemalże proporcjach) pojawiają się również w albumie Locke & Key tom 4: Klucze do królestwa. Już na wstępie recenzji można więc stwierdzić, że komiks perfekcyjnie dopasowuje się do pozostałych tomów i ciągle trzyma niebotyczny wysoki poziom jakościowy.
Trzecia część cyklu dużą uwagę poświęcała na psychologiczne ukazanie piętrzących się problemów bohaterów. Tym razem scenarzysta Joe Hill postanawia bardziej podkręcić tempo fabuły i wrzuca on kolejny bieg, tak aby zaserwowana tutaj akcja nie pozwoliła nikomu nawet na ułamek sekundy nudy. Jak sam podtytuł komiksu wskazuje, w historii pojawiają się nowe klucze, a wraz z nimi nowe moce. Wszystko to prowadzi bohaterów w stronę kolejnych szalonych niebezpieczeństw, z którymi będą musieli oni sobie jakoś radzić. Wartka strona scenariusza to również kolejne odsłanianie przed czytelnikiem piętrzących się tutaj tajemnic. Hill nie robi tego jednak zbyt pospiesznie, cały czas utrzymując odbiorcę w niepewności, kierując go w stronę naprawdę „mocnego” finału tomu.
Duża dawka akcji niesie ze sobą jednak pewne problemy, o których należy wspomnieć. Nowe klucze, a co za tym idzie, kolejne wydarzenia wprowadzane są troszeczkę za szybko (przynajmniej jak na mój gust). Pojawiają się tutaj momenty, w których historia prosiłaby się o zwolnienie tempa i poświęcenie trochę więcej miejsca danemu zdarzeniu. Jest to pewna wada, ale na pewno nie wpływa ona znacząco na końcową ocenę dzieła.
Jeśli wspominamy już bohaterów, to warto nadmienić, że twórca kolejny raz ciekawie (momentami jednak troszkę za mało obszernie) rozwija wykreowane przez siebie postacie. Zdobywane przez nich moce równoważne są z szeregiem skrajnych emocji, które wpływają na ich zachowanie/umysł i które potrafią być dosyć sugestywne dla czytelnika.
Pewnym niepotrzebnym (ocena mocno subiektywna) i przeciętnym elementem scenariusza są „społeczne” problemy zarysowywane przez scenarzystę. Przedstawienie problemu postrzegania czarnego społeczeństwa przez białych jest strasznie banalne. Całość tego wątku prowadzi do jednej konkluzji, że biały człowiek z natury jest zły.
Nawet najmniejszego powodu do narzekanie nie ma za to, jeśli chodzi o oprawę graficzną. Rysunki nadal są fantazyjne, brutalne, krwawe, mocno widowiskowe i przesiąknięte całą gamą różnorakich emocji. Gabriel Rodriguez wie jak zwizualizować nietuzinkowy scenariusz, tak aby jeszcze bardziej podsycić jego klimat i wydobyć z niego wszystkie możliwe zalety.
Nie pozostaje nic innego jak tylko polecić Locke & Key tom 4 każdemu, komu podobały się wcześniejsze tomy. Zdecydowanie nie będzie on zawiedziony lekturą tego komiksu i z jeszcze większą przyjemnością będzie chciał sięgnąć po kolejne odsłony cyklu.
- Scenarzysta: Joe Hill
- Ilustrator: Gabriel Rodriguez
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Format: 170×260 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
Locke & Key tom 4: Klucze do królestwa.
Ocena:
Kolejna solidna część wyśmienitej serii, która tym razem boryka się z kilkoma drobnymi problemami, nadal jednak zachwyca czytelnika.