Mówi się, że czas płynie nieubłaganie, doskonałym świadectwem tego powiedzenia, może być kolejna książka serii Shadow Raptors #3 Gniazdo autorstwa Sławomira Nieściura. Dwa pierwsze tomy powieści, zwiastowały początek naprawdę ciekawej i bardzo dobrze napisanej kosmicznej sagi, która powinna zainteresować spore grono miłośników „sci-fi”.
Problem ciąg dalszy
„Pokonanie” Oumuamua stało się początkiem całej serii większych i mniejszych kłopotów, które dotknęły siły Układu Epsilon Eridani. Pomysł bliskiego spotkania statku Skunów z jednym z Habitatów, nie do końca każdemu się spodobał i wydarzenie to musiało wywołać pewne reperkusje na szczytach władz. Głosy niezadowolenia szybko jednak ucichły, kiedy zniszczona jednostka okazała się potencjalnym źródłem rzadkich i niebywale cennych surowców. Wysłani w tym celu inżynierowie, wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt wydobywczy, szybko przystąpili do działania, będą prawie całkowicie pewnym tego, że wrogie siły zostały całkowicie unieszkodliwione. Szybko jednak okazuje się, że założenia były błędne i personel zostaje zaatakowany przez maszyny obcych. Gdzieś w trzewiach ogromnego statku ciągle tli się obce życie, które zrobi wszystko, aby pokonać wroga. Ogromna masa skalna, znowu staje się początkiem problemów, które tym razem przybiorą jeszcze większy rozmiar i mogą zadecydować o losie ludzkości w tym regionie galaktyki. Jakby tego wszystkiego było mało, poważne trudności przeżywa również Unia Zjednoczonych Organizacji Układu Epsilon Eridani. W tym całym chaosie swoją szansę dostrzega Związek Orbitalny, który ogłasza secesję. Ich nowy pomysł na siebie, ma swoje odzwierciedlenie zarówno w ekspansji militarnej, jak i niebywale intensywnej i skomplikowanej rozgrywce politycznej. Pomimo znaczącej odległości od Ziemi, w ludziach ciągle tkwi pierwiastek nasze mrocznej natury. Intrygi, zdrady, knowania polityczne, tajne organizacje, eksperymenty i wykorzystywanie zakazanej technologii. Wszystko to stanowi tylko część coraz intensywniejszej fabuły, która pochłania czytelnika z każdą kolejną przeczytaną stroną.
Bezkres kosmosu
Fabularnie jest znacznie lepiej niż miało to miejsce w poprzednich częściach. Autor zaczyna coraz mocniej prowadzić swoje dzieło w sposób wielotorowy, prezentując czytelnikowi ogrom kosmosu. Najlepszym i najbardziej adekwatnym porównaniem będzie tutaj czarna dziurka, która wbrew zasadom fizyki pomniejsza się odkrywając jednocześnie potężne uniwersum. W pierwszym tomie odbiorca mógł go obserwować przez malutką szczelinę, widząc tylko pewien wycinek całości, teraz staje się ono coraz bardziej wyraziste.
Oczywiście nadal mamy tutaj do czynienia z pewnymi utartymi schematami (konflikt w obozie ludzi; obcy pragnący unicestwienia naszej rasy; kosmiczne potyczki rodem z bitew morskich), jednak są one na tyle dobrze dostosowane przez twórcę do swojego pierwotnego pomysłu, że są naprawdę udaną część fabuły. Seria „Shadow Raptors” od samego początku nie mamiła czytelnika obietnicą niebywale ambitnego scenariusza, gdzie każde przeczytane zdanie skrywa za sobą dziesiątki ukrytych filozoficznych znaczeń. Założenie było zgoła inne, stworzenie rozrywkowego cyklu sci-fi, w którym znajdzie się odpowiednia ilość miejsca zarówno dla widowiskowych walk, jak i bardziej intrygującej treści np. niebywale ciekawy wątek sztucznej inteligencji (hołd dla twórczości Philip K. Dick’a – przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie). Postrzegając tytuł przez właśnie taki pryzmat, otrzymujemy wyśmienitą książkę, która zapewnia solidną dawkę relaksu i rozrywki.
Wady?
Pewnym odstępstwem (na in plus) od „dynamicznej” formy jest sposób prezentacji postaci. W sporej ilości zachodnich publikacji, tego typu bohater staje się istnym herosem zdolnym do pokonania każdej ilości wrogów i rozwiązania każdego pojawiającego się problemu. Tutaj autor stara się ukazać konkretne postacie jako część większej całości, bez której nie daliby rady funkcjonować. Podobny styl pokazania bohaterów jako części kolektywu pojawia się również w innej recenzowanej ostatnio przeze mnie książce (seria Hajmdal), widocznie jest to więc maniera rodzimych autorów.
Dziękuję wydawnictwu Drageus Publishing House za udostępnienie książki do recenzji.
Polecam:
9/10
OCENA:
Biorąc pod uwagę ciągły trend wzrostowy serii jako dostarczyciela intensywnej kosmicznej rozrywki, z wielką niecierpliwościom wypatruję kolejnych tomów, które na pewno z wielką ciekawością przeczytam. Na sam koniec recenzji nie pozostaje również nic innego jak tylko kolejny raz polecić tytuł miłośnikom kosmosu i „dynamicznej” literatury science-fiction.