Strażnicy Galaktyki: Jeźdźcy na niebie tom 2 kontynuują komiksowy restart „Strażników”, tak aby galaktyczni bohaterowie mieli szansę dotrzeć do, jak najszerszego grona odbiorców. Wzorem pierwszego tomu osoby decydujące się sięgnąć po ten album, mogą spodziewać się sporej dawki „rozrywki”.
Nowe zadanie
Strażnicy Galaktyki mogą zapomnieć o odpoczynku, we wszechświecie zawsze dzieje się coś, czym muszą się oni zająć. Tym razem dorwali dość intratne, ale mocno niebezpieczne zlecenie odnalezienia Kamieni Nieskończoności. Będą musieli się oni mocno postarać, aby doprowadzić sprawę do końca i nie odnieść przy tym większego uszczerbku na zdrowiu. Drugi album składa się z kilku historii, w których pierwsze skrzypce fabularne grają poszczególni bohaterowie. Na sam początek w centrum scenariusza znajduje się Gamora i jej chęć zdobycia „kamienia duszy”. Fabuła nie stara się wyjaśnić skąd taka obsesja na punkcie owego przedmiotu. Wiele rzeczy można wywnioskować z kontekstu pokazanych scen lub dopowiedzieć sobie samemu. Można jedynie spekulować, że Gamora wierzy, że część jej własnej duszy zamknięta jest w tym kamieniu. Historia ta jest więc trochę „zagmatwana”, ale bardzo przyjemna w odbiorze i niesamowicie wciągająca (jak na taką krótką dawkę fabuły). Następnym w kolejności bohaterem jest Peter Quill. W jego przypadku należy spodziewać się prostej i dynamicznej historii, w której dominuje całkiem przyjemny humor. Kilka elementów fabuły może wydawać się tutaj dość infantylne, jednak dość dobrze pasują do tej postaci.
Trzecia z historii z Draxem w rolach głównych podzielona jest na dwie zasadnicze części. Pierwsza z nich łączy się z działaniami Gamory i ma dużo wspólnego z „kamieniem dusz”. W drugiej czytelnika ma nareszcie okazję poznać odpowiedź na pytanie, dlaczego nagle stał się on wielkim pacyfistą. Przedostatnia historia skupia się na dwójce pozostałych bohaterów (Rocket i Groot) epatując wartką akcją i pozwalając poznać powody, dla których Groot przestał rosnąć i co to ma wspólnego z Rocketem. Pewne ciekawe zawiłości fabularne i spora dawka emocjonalności, jest tutaj wartością dodaną. Na sam koniec album serwuje odbiorcy rozwinięcie „głównego wątku”, gdzie naprawdę wiele się dzieje. Korpus Nova popada w coraz poważniejszy konflikt z Bractwem Raptorów, a na scenie akcji pojawiają się inni bohaterowie Marvela (min. Deadpool czy Antman).
Rysunki
Dość różnorodnie jest, jeśli chodzi o oprawę graficzną. Każda z opisanych historii zwizualizowana jest inaczej i nie wszystkie wizje rysowników, będą musiały każdemu przypaść do gustu. Mamy tutaj mieszankę bardziej „artystycznego” przedstawiania scenariusza (wątek Gamory/Draxa), typowo staroszkolny cartoonowy styl (Peter Quill) oraz bardziej współczesne podejście do komiksu superbohaterskiego (cała reszta).
W przypadku Strażnicy Galaktyki: Jeźdźcy na niebie, mamy do czynienia z przyzwoitym komiksem, który nastawiony jest głównie na widowiskowość i sporą dawkę humoru. Jeśli właśnie tego oczekuje się od albumu, to jak najbardziej warto po niego sięgnąć. Jeśli jednak ktoś liczy na wciągającą fabułę, w której będą dziesiątki zaskakujący zwrotów akcji, to raczej powinien poszukać czegoś innego.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
-
6/10
-
7/10
-
7/10
Krótko:
Akcja, widowiskowość, humor. Czyli fabularna prostota mająca zapewnić chwilę niezobowiązującego relaksu.