Wydawnictwo Egmont nie zwalania tempa i nadal poszerza swoją „smerfną” ofertę. Owocem tego jest album Smerfy i smok z jeziora, który podobnie jak poprzednie części zapewnia solidną porcję „niebieskiej” rozrywki.
Jak to zwykle bywa, Smerfne życie pełne jest niespodziewanych przypadków, które mocno potrafią zaburzyć funkcjonowanie wioski. Tym razem cała przygoda zaczyna się od krótkiego wypadu Osiłka nad jezioro w celu relaksu na łonie natury. Piękne widoki zaburza jednak pojawiająca się mgła i „coś” czego tam nie powinno być. Nieproszony gość w postaci ogromnego smoka z pewnością może być wielkim zagrożeniem dla wioski niebieskich skrzatów. Na całe szczęście „potwór” okazuje się bardzo przyjacielski i dobrze znany Papie Smerfowi. Nie oznacza to jednak, że na Smerfy nie czeka pewne wyzwanie, które wmusi na nich daleką podróż i ingerencję w świat ludzi, który od zawsze pełen jest zepsucia, knowań i przemożnej chęci władzy. Raczej nie trzeba martwić się o powodzenie zadania, szczególnie kiedy Smerfy będą miały po swojej stronie „straszliwego” smoka.
Łatwo, prosto i przyjemnie – trzy elementy „Smerfów”, które od zawsze stanowiły znak rozpoznawczy dzieł Peyo. W przypadku tego albumu osobami odpowiedzialnymi za proces twórczy byli Alain Jost i Thierry Culliford (scenariusza), Jeroen de Conick i Miguel Díaz (rysunki) oraz Nine Culliford (kolory). Śmiało można stwierdzić, że grupa twórców należycie wykonała powierzone jej zadanie i stworzyła album, który swoją jakością nie odbiega od podstawowych zasad serii. Duet scenarzystów serwuje nam dobrze skrojoną historię przygodową, która bez większego problemu powinna trafić w gusta każdego małego czytelnika, który z wypiekami na twarzy będzie śledził losy swoich ulubieńców. Pod wierzchnią warstwą rozrywkowej przygody kryje się oczywiście coś więcej i pewna symbolika (wydarzeń, postaci) na pewno zwróci uwagę starszych odbiorców. Cała opowieść skonstruowana jest oczywiście w taki sposób, aby lektura miała w sobie pewną dawkę moralizatorstwa, jednak podanego w dobrym i nienachalnym stylu.
Niczego złego nie można również napisać na temat pracy artystów odpowiedzialnych za oprawę graficzną albumu. Rysunki przepełnione są duchem twórczości ojca „Smerfów”, doskonale dopasowując się do całej serii. Jest więc ładnie, kolorowo z odpowiednią dawką fantazyjności i szczegółowości.
Smerfy i smok z jeziora jest więc kolejnym perfekcyjnie przygotowanym albumem, po który głównie będzie sięgał młodszy odbiorca, ale i ktoś starszy znajdzie tutaj „coś” dla siebie. Zarówno wizualnie, jak i scenariuszowo lektura tej części powinna ukontentować każdego i zapewnić mu należytą krótką porcję „niebieskiej” rozrywki.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Polecam:
-
8/10
-
8/10
-
7/10