Z kontynuacjami udanych historii bywa tak, że widzowie, czy czytelnicy zawsze mają wobec nich spore oczekiwania. Tak już mamy, że gdy raz coś bardzo nam się spodobało i możemy dostać tego jeszcze więcej, to chcielibyśmy by został zachowany pewien poziom jakości, a najlepiej przebity. Nie zawsze ta sztuka się udaje, lecz inaczej jest w przypadku drugiego albumu autorstwa Mateusza Michnowicza, pt. WOLFHUNT: Ucieczka.
Wracamy do przygód Leokadii, którą poznaliśmy w komiksie WOLFHUNT: Zguba. Tym razem wkraczamy jednak w inne klimaty. Mamy bowiem do czynienia z naprawdę dynamiczną fabułą. Ta skupia się na poszukiwaniach zaginionej dziewczynki. Jej kłócący się rodzice nie odeszli na chwilę od auta, by wkrótce potem zauważyć, że ich córka zniknęła! Do akcji zostają zaangażowane służby rzeszowskiej policji na czele z komendantem Milczurem. Ten z kolei prosi o pomoc naszą główną bohaterkę oraz jej współpracownika Błażeja. Pojawia się również kolejny wilkołak. To tylko część z atrakcji, jakie znajdziecie w tym tytule.
Muszę przyznać, że album przebija poprzednią część komiksu. Historia jest bardziej rozbudowana i dopracowana. Autor dodatkowo zagłębia się w przeszłość Leokadii, zdradzając nam szczegóły dotyczące jej pierwszej przemiany. To jednak nie wszystko. Poznajemy również istotne fakty dotyczące wilczych dusz i tego, jakie konsekwencje ma ich posiadanie. Można wręcz powiedzieć, że pan Michnowicz zrzuca na nas tymi informacjami prawdziwe bomby, w naprawdę zaskakujący sposób puentując ten tom.
Klimat jest inny niż w pierwszym tomie komiksu, nie tylko ze względu na poruszany temat. Rzecz dzieje się wieczorem w górach sanocko-turczańskich (duży plus za mapkę, która znajduje się na końcu albumu). Konkretnie, większość akcji toczy się w lesie. Tutaj Leokadia i Błażej mają okazję wykazać się swoimi umiejętnościami tropienia. Autor wchodzi na bardziej dramatyczne tony. Już sam wstęp, w którym widzimy początek pierwszej przemiany głównej bohaterki, obrazuje nam z jakim dyskomfortem się to wiązało i jak bardzo to zdarzenie odcisnęło swoje piętno na kobiecie. Nie inaczej jest w przypadku tajemnicy zagubionej dziewczynki Mai, która wychodzi na jaw w dość nietypowych okolicznościach.
Powyższe nie oznacza, że brakuje tutaj humoru. Trzeba jednak podkreślić, że atmosfera jest cięższa i poważniejsza. Same poszukiwania zaginionej mogą wydać się nieco stereotypowe, ale mi w żadnym razie to nie przeszkadzało. WOLFHUNT: Ucieczka świetnie łączy w sobie bowiem elementy fantasy z taką naszą polską swojskością. To nie jest akcja stylizowana na amerykańskie poszukiwania, ale nasz własny grajdołek. Naprawdę wypada to autentycznie i trzyma nas przy lekturze, aż do jej samego końca.
Co więcej? Gdy już przeczytacie sam komiks, to czekają na was bardzo fajne dodatki. Autor albumu kontynuuje rozpoczęty w pierwszym tomie pomysł i przedstawia szeroko zakrojoną historię inicjatywy WOLFHUNT. Opisuje cechy charakterystyczne nosicieli oraz opowiada o badaniach nad przechodzeniem wilczej duszy. Stanowi to bardzo fajne uzupełnienie głównego wątku, które pozwala nam jeszcze lepiej wczuć się w scenariusz, a także położenie Leokadii i innych wilczych bohaterów.
Podsumowując, WOLFHUNT: Ucieczka stanowi bardzo udaną kontynuację cyklu. Według mnie jest to zdecydowanie bardziej dopracowany, ciekawszy i po prostu lepszy album. Nawet w kwestii wizualnej, którą można wskazać, jako słabszą stronę komiksu jest lepiej. Historia jest satysfakcjonująca i pozostawia czytelnika z chęcią na więcej. To udany projekt, który z pewnością będę dalej śledził. Warto sięgnąć po ten tytuł.
- Scenarzysta: Mateusz Michnowicz
- Ilustrator: Mateusz Michnowicz
- Wydawnictwo: ITeKa
- Format: 176×250 mm
- Liczba stron: 68
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
Komiks do znalezienia w księgarni Gildia lub na Allegro bezpośrednio u autora.
WOLFHUNT - Ucieczka.
Ocena:
Jest dynamiczna akcja, jest tajemnica, jest w końcu fantasy idealnie połączone z polskimi klimatami. Kontynuacja na duży plus.