
Album Mroczni Rycerze ze Stali: Wojna Trzech Królestw to prawdziwy powiew intrygującej świeżości w świecie superbohaterów. Twórcy przenoszą tutaj bowiem znane postacie DC w średniowieczne realia, a dokładniej rzecz ujmując do świata high fantasy. Na czytelnika czeka więc tutaj magia, stal i mocna akcja. Czy pod tym kryje się jeszcze coś więcej? Można się o tym przekonać, czytając poniższą recenzję.
Wydany przez Egmont Polska na naszym rynku album Mroczni Rycerze ze Stali: Wojna Trzech Królestw zawiera materiały z amerykańskich zeszytów „Dark Knights Of Steel” #1–12 oraz „Dark Knights of Steel: Tales From The Three Kingdoms” #1.
Widzimy tu znane z uniwersum DC postacie, które zamieszkują średniowieczne królestwa, w których magia i miecz mają większe znaczenie niż technologia. Historia rozpoczyna się tutaj od zagłady Kryptonu. Jor-El i ciężarna Lara zdołali jednak uciec, a ich statek rozbija się na Ziemi. Ich przybycie, jak i zagładę ludzkości przewidział młody mag John Constantine. Wizja ta sieje ziarno nieufności i strachu pośród ludzi. W rezultacie czego król Jefferson Pierce podejmuje decyzję o walce z obcymi. W ten sposób trzy królestwa szykują się do wojny, która może odmienić cały świat.
Scenariusz.
Scenarzysta Tom Taylor ponownie bawi się koncepcją Elseworlds DC. Tym razem jednak przenosi cały panteon do epoki średniowiecza. Pomysł z początku może wydawać się dość naciągany, lecz szybko przekonujemy się, że jego wizja ma rację bytu. Wystarczy bowiem przeczytać kilka/kilkanaście stron, aby zachwycić się rozmachem świata i kreatywnością autora.
Opowieść rozwija się tu bardzo wyraźnie od pierwszego kadru. Taylor w naprawdę wyśmienitym stylu łączy tu klasycznych bohaterów i antybohaterów ze średniowieczną scenerią. Rozwijający się na kartach komiksu konflikt tworzy zaś napięcie, które rośnie z każdą stroną. Scenariusz jest przy tym pełen zwrotów akcji i wydarzeń, które potrafią miło zaskoczyć.
Twórca umiejętnie balansuje akcję i dialogi, nie przeciążając narracji. Dzięki temu tempo opowieści jest dynamiczne, momentami jednak potrafi zwolnić i pozwolić sobie na większą ekspozycję świata bądź postaci. Pod powierzchnią estetyki fantasy kryją się zaś głębsze polityczne machinacje.
Świat przedstawiony jest tu naprawdę bogaty. Jego rozmach sprawia, że momentami może być on trudny do śledzenia, a historia naprawdę wymaga uwagi od czytelnika. Nadaje to jednak opowieści potrzebnej głębi, która mocniej angażuje odbiorcę. Doczepić się tu można jedynie do pewnych fragmentów, gdzie strony są trochę zbyt przeładowane informacjami.
Bohaterowie.
Dużą zaletą tytułu z pewnością jest ciekawe przepisanie znanych postaci do nowego środowiska. Są one ukazane w sposób świeży, a jednocześnie zgodny z ich kanonicznymi cechami. Taylor wykorzystuje znane archetypy, zachowując ich rozpoznawalność. Większość z nich doskonale wpasowuje się do nowego otoczenia.
Relacje między głównymi bohaterami są klarowne i angażujące. Taylor ukazuje zarówno konflikty, jak i przyjaźnie, które w naturalny sposób rozwijają fabułę. Na kolejnych stronach zauważalna jest również ich ewolucja. Zarówno młodzi, jak i starsi bohaterowie przechodzą tu istotne przemiany, które pod pewnymi względami wpływają na rozwój historii.
Jeśli miałbym się tutaj do czegoś doczepić, to w kilku przypadkach średniowieczna estetyka nie do każdego pasuje tu idealnie. Dotyczy to głównie kilku bohaterów drugoplanowych, których mamy tutaj prawdziwe zatrzęsienie. Ich ogromna ilość, pojawiająca się zwłaszcza pod koniec głównej historii sprawia zaś, że narracja momentami staje się chaotyczna, co prowadzi do wrażenia chaosu fabularnego.
Rysunki.
Kolejna zaleta komiksu to oszałamiające rysunki Yasmine Putri. Indonezyjska artystka prezentuje tutaj styl od którego naprawdę trudno jest oderwać wzrok. Jej kreska ma niezwykłą płynność i elegancję, łącząc realizm z finezją fantasy. Dzięki temu tworzy ona intrygujący i angażujący średniowieczny świat.
Rysunki mają w sobie odpowiedni ciężar zarówno widowiskowości jak i emocji. Każda postać jest tutaj łatwo rozpoznawalna pomimo metamorfozy. Są one jednocześnie wyraźnie fantastyczne i świeże. Mimika postaci jest szczegółowa i pełna emocji, co zwiększa napięcie w scenach dialogowych. Ujęcia akcji są dynamiczne, a sceny walk prezentują się efektownie i klarownie.

Podsumowanie.
Mroczni Rycerze ze Stali: Wojna Trzech Królestw to bez cienia wątpliwości jeden z bardziej imponujących i ciekawszych i bardziej eksperyment DC. Tom Taylor i Yasmine Putri stworzyli razem dzieło, którego nie mogą przegapić zarówno wierni fani uniwersum, jak i nowi czytelnicy, którzy jeszcze nie zgłębili świata superbohaterów. Ten tytuł to świetna pozycja godna polecenia fanom DC i fantasy.
| PLUSY: | MINUSY: |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Mroczni Rycerze ze Stali: Wojna Trzech Królestw.
Ocena:
Niezwykle zachwycająca i angażująca opowieść, która łączy majestat fantasy z ciężarem historii superbohaterskiej. Taylor i Putri udowadniają, że nawet dobrze znani bohaterowie potrafią zaskoczyć w zupełnie nowym świecie. Komiks urzeka atmosferą tajemnicy i potęgą konfliktu, który nie sprowadza się jedynie do walki. To dzieło, które przy każdym powrocie odkrywa przed czytelnikiem nowe niuanse i ukryte znaczenia. Dla kogo? Dla miłośników epickich historii fantasy, którzy cenią emocjonalne narracje i świeże spojrzenie na znane postacie DC. Jeśli spodobała Ci się ta koncepcja, polecam także sięgnąć po: Batman: Świat, DCeased czy Jurassic League.
| Album do recenzji dostarczyło wydawnictwo Egmont. Komiks można również znaleźć na Komiksiarnia i Ceneo. |

