Walkirie kresu dziejów to seria, która od samego początku elektryzuje fanów mangi na całym świecie. Kolejne tomy cyklu to prawdziwa uczta dla miłośników epickich starć i niespodziewanych zwrotów akcji. Czy tak też jest w przypadku Walkirie kresu dziejów tom 11-12? Jeśli jesteście ciekawi, jak dalej toczą się losy Ragnaroku i jakie niespodzianki przygotowali dla nas autorzy, zapraszam do lektury tej recenzji.
TOM 11.
Zakończenie dynamicznego i wyniszczającego dla obu stron piątego pojedynku, daje czytelnikowi chwilę potrzebnego oddechu. Początek jedenastej części serii to bowiem zajrzenie za kulisy całego turnieju, poznanie nowych ważnych postaci i odkrycie kilku kluczowych dla scenariusza informacji. Jest to oczywiście tylko przedsmak tego co czeka na fanów w dalszej części mangi. Tam na arenie pojawia się legendarny Bóg nieszczęścia Zerofuku i niespodziewany wojownik ludzi w postaci Buddy.
Podobnie jak było to w przypadku wcześniejszych starć, zanim będziemy mogli zagłębić się w samej walce, trzeba trochę lepiej poznać jej uczestników, czemu służy tu obszerna retrospekcja. Walka Buddy z Zerofuku to bowiem nie tylko starcie fizyczne, ale także konfrontacja idei i emocji. Autorzy zgrabnie balansują między wydarzeniami przesiąkniętymi adrenaliną a momentami refleksji, pozwalając czytelnikowi lepiej zrozumieć motywacje i wewnętrzne konflikty bohaterów. Szczególnie interesujące jest przedstawienie Buddy, który w tym tomie ukazuje swoje bardziej ludzkie oblicze.
Tom 11 to także kolejna dawka ciekawego połączenia mitologii z elementami fantasy. Autorzy swobodnie czerpią z różnych mitologicznych źródeł, tworząc spójny i fascynujący świat. Kolejne pojedynki są nie tylko widowiskowe, ale także pełne odniesień do mitologicznych opowieści, co dodaje serii głębi i bogactwa.
TOM 12.
Dwunasta odsłona w całości skupia się już na pojedynku Bogów, który ma szansę stać się jednym z najmocniejszych starć, jakie do tej pory widzieliśmy (w tej serii).
Już od pierwszych kadrów czytelnik zostaje wciągnięty w wir emocjonującej akcji. Sceny starcia są narysowane z niezwykłą dynamiką i precyzją, oddając każdy cios i ruch z oszałamiającą szczegółowością. Kreska jest pełna ekspresji, a mimika postaci doskonale oddaje ich emocje, co pozwala w pełni zanurzyć się w intensywności starcia. Szczególnie imponujące są transformacje Zerofuku, które ukazują jego niestabilną i niebezpieczną naturę, stanowiąc wizualne arcydzieło.Nie brakuje tutaj również klasycznej retrospekcji, stanowiącej drobną przerwę w zaciętej bitwie. Wątek ten to nie tylko reinterpretacja mitologii przez autorów, ale przede wszystkim pewne ciekawe informacje wnoszące wiele do ogólnego wyglądu i postrzegania występujących tu postaci.
Tomik jest więc dość klasyczny pod względem wykonania, nie jest to jednak jego wada. Wykorzystanie sprawdzonych schematów wcale nie psuje efektu zaskoczenia, którego dozna tutaj czytelnik. Nikt nie będzie również narzekał na dynamikę historii, która jest na najwyższym możliwym poziomie. Warto również zwrócić uwagę na narrację, która w tym tomie osiąga wysoki poziom. Autorzy umiejętnie budują napięcie, stopniowo odkrywając kolejne karty, a to wszystko mocno zachęca do sięgania po kolejne części.
Walkirie kresu dziejów tom 11-12 to więc nic innego jak bardzo solidne odsłony serii, która zdecydowanie powinna zachwycić każdego fana dynamicznych shōnenów.
![]() |
PLUSY: | MINUSY: |
|
|
|
|
||
|
Walkirie kresu dziejów tom 11-12.
Ocena:
Walkirie kresu dziejów to manga, która od samego początku mocno przyciąga uwagę fanów dynamicznych tytułów. To właśnie oni będą najbardziej zachwyceni z tomów 11 i 12, gdzie czeka na nich (jak do tej pory) najdynamiczniejsze starcie, w którym nie brakuje jednak emocji i pewnych poukrywanych znaczeń.
Mangę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko.
Tytuł można również znaleźć na Komiksiarnia Katowice oraz Ceneo.