Nemezis to nie jest kolejny komiks dla wielbicieli typowych dzieł o superbohaterach. Parafraza tytułu pewnego znanego filmu, w żadnym razie nie jest tutaj zwodnicza i doskonale podkreśla ona odmienną formę komiksu Marka Millara. Tytuł daleko wykracza poza typową tematykę rozrywkową, gdzie bohater mierzy się ze swoim oponentem i ratuje świat. Tutaj pierwsze skrzypce gra „superłotr”, którego jednym celem jest jedna wielka solidna „roz…”.
Antybohater
Spadkobierca wielomiliardowej fortuny w wyniku przebytej traumy przywdziewa obcisły strój, maskę oraz pelerynę i zdecydowanie nie robi tego dla lansu. Jeśli czytając taki opis, mimowolnie ktoś zaczyna kojarzyć wielkiego obrońcę Gotham, to nie jest z wielkim błędzie szczególnieszczególnie, że Mark Millar w swoim dziele nie ukrywa pewnej mocno widocznej inspiracji Batmanem. W przypadku Nemezis tak jak zostało to już wspomniane, pląsający po świecie człowiek odziany w gustowny biały strój, nie ma jednak zbyt wiele wspólnego z klasycznym bohaterem. Trudno nawet zakwalifikować do grona typowych superzłoczynów, którzy realizując swoje niecne plany, nie dopuszczali do zbyt wielkich strat w ludności cywilnej. Tutaj tytułowy antybohater nie przejmuje się przypadkową śmiercią niewinnych, szczególnie kiedy poluje on na stróżów prawa, którzy są jego ulubionym celem. Po krwawej i widowiskowej akcji w Japonii Nemezis przenosi się do USA, gdzie swoją wizytę zaczyna od czegoś naprawdę wielkiego (porwania prezydenta). Jego głównym celem jest jednak ktoś inny – szef waszyngtońskiej policji. Zaczyna się więc bezpardonowa walka, w której zwycięzca może być tylko jeden.
Brutalność ponad wszystko
Podstawą recenzowanego komiksu, są trzy najważniejsze jego elementy: akcja, przemoc i masa krwi. Wokół nich Millar buduje całą fabułę, która nie ma co ukrywać do najambitniejszych i najgłębszych nie należy. Scenarzysta swoją „krwawą” wizją wyraźnie oddziela tutaj typowy komiks superbohaterski, który można polecić każdemu, od dzieła dedykowanemu tylko dorosłemu czytelnikowi. Jego „dorosłość” przejawia się jednak tutaj tylko w pokazowej brutalności, która może zapewnić chwile niezbyt wymagającej rozrywki, jednak nie każdemu przypadnie ona do gustu.
Co prawda można tutaj na siłę doszukiwać się pewnych ukrytych znaczeń i większej głębi głównego bohatera (który przecież musi mieć jakieś powodu swojego socjopatycznego zachowania), jednak po co to robić, skoro sam komiks od samego początku stawia na widowiskowość i prostotę i nic ponadto. Założenie było proste, miało być widowiskowo, krwawo i treściwie, jeśli chodzi o akcję i tak też jest.
Oprawa graficzna i wydanie
Dużą wartością dodaną komiksu jest jego świetnie prezentująca się oprawa graficzna. Steve McNiven (twórca rysunków i postaci) oraz Dave McCaig (kolory) swoją doskonałą pracą jeszcze mocniej podkreślili „brutalność” tytułu. Plansze rozplanowane są bardzo dobrze, z wielkim naciskiem na dynamiczne rysunki, na których można na dłużej zawiesić oko. Artysta stawia na mocny realizm, gdzie lejąc się krew, latający kończyny i ogólna przemoc są pokazane bardzo dobitnie, jednak nie przekraczając granicy groteskowości tego elementu.
Niczego złego nie można napisać również na temat rodzimego wydania. Twarda oprawa, doskonałej jakości papier, dobre tłumaczenie. Wszystko jest takie, jaki powinno być w tej cenie.
Podsumowanie
Nemezis to zarówno widowiskowy komiks pełen przemocy, który ma zapewnić chwilę intensywnej rozrywki, jak i próba dokonania przez Marka Millara pastiszu typowego dzieła „superhero” (z różnym skutkiem). Przeciętna fabuła, widowiskowa akcja i świetna oprawa graficzna w całości tworzą dzieło zaliczane do grona tytułów: przeczytać, dobrze się bawić i zapomnieć.
Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecam:
ZALETY/WADY:
+ ciekawy pomysł;
+ mocna akcja;
+ świetne rysunki;
– mocno przesadny w niektórych elementach;
– niewykorzystany pełny potencjał pomysłu;
– przemoc, która nie każdemu spasuje;