Witch Watch – recenzja anime (1 sezon).

Im więcej animacji oglądam, tym bardziej dostrzegam brak jakościowych tytułów spod znaku fantasy. Co roku wychodzi ich mnóstwo, ale niewiele z nich naprawdę zapada w pamięć. Szczególnie w przypadku japońskich produkcji, które potrafią zadebiutować z 1. sezonem, ale szybko dostrzegamy, że nie mają potencjału na nic więcej. Do takich pozycji nie zalicza się jednak anime Witch Watch, które od jakiegoś czasu możemy oglądać na Netflix.

Nico, młoda czarownica po specjalnym szkoleniu, wprowadza się do swojego przyjaciela z dzieciństwa Morihito. Nie jest on jednak człowiekiem, a należy do linii ogrów. Morihito zostaje jej magicznym opiekunem, strzegąc ją przed różnymi zagrożeniami. Pilnuje również, aby jej magiczne moce nie wymknęły się spod kontroli. Od tej pory ich codzienne życie zamienia się w serię magicznych i zabawnych katastrof.

Witch Watch świetnie łączy w sobie humor, magiczne wpadki i zabawne sytuacje. Często kończą się one inaczej, niż się początkowo spodziewamy. Mamy zatem element zaskoczenia. Nawet znając oryginalny materiał, wiele momentów nadal zaskakuje i bawi. To zdecydowanie jeden z największych plusów serii. Od absurdów aż po przyziemne sytuacje, twórcy odnajdują źródło komedii

Mocnym punktem tego anime są także urocze relacje między bohaterami. Nico jest żywiołowa, optymistyczna i trochę nierozgarnięta. Kontrastuje z nią Morihito – spokojny i poważny. Ta różnica charakterów wypada tutaj świetnie, a im lepiej poznajemy bohaterów, tym jest zabawniej. Doskonale sprawdzają się także barwne postacie drugoplanowe. Dodają całej historii różnorodności, oryginalności i unikalnej dla nich energii.

Serial nie pędzi na złamanie karku. Powoli wrzuca widza w świat Nico, pozwalając nam się w nim rozgościć. To raczej magiczny slice-of-life z odrobiną chaosu, niż typowa fantasy z wielką intrygą. Nie brakuje tutaj jednak poważniejszego wątku przewodniego, do którego co jakiś czas wracamy. Jeśli szukacie czegoś lekkiego i relaksującego, Witch Watch to dla was idealny wybór.

Animacja  Bibury Animation Studios jest kolorowa, ekspresyjna i pasuje do humorystycznego klimatu serii. Nie dostrzegłem by pod względem wizualnym odbiegała od współczesnego standardu. Mamy mnóstwo scen z magią i nadprzyrodzonymi mocami, a wyglądają bardzo dobrze. Również ścieżka dźwiękowa oraz piosenka z czołówki są bardzo dobrze dopasowane do perypetii Nico i jej przyjaciół.

Większość odcinków skupia się na komedii i codziennych przygodach, więc nie wszystkich pewna schematyczność fabuły wciągnie. To samo zresztą dotyczy żartów, w końcu każdy ma inne poczucie humoru, a Witch Watch, czasami celowo wyolbrzymia pewne dowcipy i cechy charaktery bohaterów. Ja nie miałem z tym żadnego problemu, ale zaznaczam, że nie wszystkim musi to przypaść do gustu.

Naprawdę nie mogłem oderwać się od pierwszego sezonu Witch Watch. Dawno z taką ekscytacją nie czekałem na kolejne odcinki anime jak w tym przypadku. Pokochałem bohaterów i poczucie humoru, z jakim mamy tutaj do czynienia. Jest to tak lekka i przyjemna historia, że z łatwością i przyjemnością w nią wsiąknąłem. Nie mogę doczekać się kolejnego sezonu.