Zabójcza gra – recenzja mangi Portus.

Portus recenzja mangi.

Portus to manga, której okładka pokazuje, że zawartość tomiku to nie jest łatwa lektura. Waneko sięgnęło bowiem po historię jednocześnie współczesną, mroczną i przerażającą, pełną symboliki i pytań bez odpowiedzi. Czy to jednak wystarczy aby przykuć uwagę fanów mocnych wrażeń?

Zagadka śmierci i cyfrowego przeklętego świata.

Portus autorstwa Jun Abe to jednotomowa manga grozy, która prowadzi czytelnika przez mroczną i pełną niepokoju historię o urban legendzie związanej z tajemniczą grą komputerową. 

Główna bohaterka, 17-letnia Asami Kawakami, staje w obliczu tragedii – jej przyjaciółka Chiharu popełnia samobójstwo, rzekomo po obsesyjnym zagłębieniu się w tytułową grę Portus. Legenda głosi, że jeśli ktoś odkryje ukryty poziom i odpowie twierdząco na pytanie zadane przez tajemniczego chłopca („Czy chcesz przejść na drugą stronę?”), umrze.

Wstrząśnięta śmiercią Chiharu, Asami wraz z nauczycielem Keigo Sawą podejmują śledztwo, które szybko wymyka się spod kontroli. Granica między rzeczywistością a fikcją zaczyna się zacierać, a gra zyskuje niemal demoniczne oblicze.

Japoński horror w duchu „Ringu” i „Ju-On”.

Jeśli choć raz widziałeś kultowe japońskie horrory z przełomu wieków, takie jak „Ring” czy „Ju-On”, bardzo szybko zauważysz, że Portus czerpie z nich pełnymi garściami – zarówno w warstwie tematycznej, jak i w sposobie budowania napięcia. Motyw przeklętego medium – tym razem gry wideo – to doskonale znany trop w popkulturze, który Abe wykorzystuje bez większych prób jego dekonstrukcji. Manga przez to sprawia wrażenie „bezpiecznej” i przewidywalnej dla fanów japońskiej grozy. Każdy kolejny element fabularny – tajemnicze samobójstwo, dziecięcy upiór, nawiedzone lokacje czy psychologiczne motywacje bohaterów – przypomina znajome kadry z azjatyckich filmów grozy.

Jednocześnie trzeba przyznać, że Abe potrafi operować tymi kliszami sprawnie. Opowieść nie nuży, a atmosfera niepokoju utrzymuje się niemal nieprzerwanie. Jeśli jednak szukasz świeżości, eksperymentu czy próby redefinicji gatunku horroru w mandze – Portus ci tego nie da.

Napięcie budowane obrazem.

Największym atutem Portus jest zdecydowanie oprawa graficzna. Abe prezentuje wysoki poziom warsztatu artystycznego. Jego rysunki są gęste od detali, a sceny grozy potrafią naprawdę zaskoczyć swoją intensywnością i brutalnością. Szczególną uwagę zwracają mimika postaci i ukazanie emocji w skrajnych sytuacjach. Groteskowe grymasy twarzy, przekrwione oczy, skrajne wykrzywienia ciał podkreślają psychiczne i fizyczne wyniszczenie bohaterów.

Dobrze poprowadzone kadrowanie oraz umiejętne operowanie cieniem sprawiają, że manga trzyma w napięciu. Sceny przemocy i obrzydzenia są mocne, czasem wręcz szokujące – i choć nie zawsze uzasadnione narracyjnie, skutecznie wzbudzają emocje. Niektóre plansze mogą wręcz odstraszyć mniej odpornych czytelników. Oznaczenie +16 jest tu więc jak najbardziej zasadne.

Gra jako symbol rozpadu rzeczywistości.

Abe stara się uczynić z „Portusa” coś więcej niż tylko opowieść o zjawie w grze. Gra komputerowa staje się metaforą alienacji i duchowego rozpadu. Młodzi bohaterowie, uwięzieni między codziennością a cyfrową fikcją, zatracają granicę między światem rzeczywistym a wirtualnym. To nawiązanie do lęków współczesności – uzależnień, braku więzi, depresji – nadaje mandze pewnej głębi, która niestety nie jest tu należycie rozwinięta. Zamiast mocnego komentarza społecznego, dostajemy szybkie i dość powierzchowne rozwiązania oparte na taniej psychologii.

Finał historii pozostawia mieszane uczucia – z jednej strony buduje napięcie do ostatnich stron, z drugiej rozładowuje je nieco infantylnym wytłumaczeniem, które może rozczarować bardziej wymagających odbiorców. Szkoda, bo potencjał na coś więcej był obecny przez niemal całą historię.

Podsumowanie.

Pomimo powtarzalności motywów i znanych klisz, Portus spełnia jedno podstawowe zadanie – straszy i angażuje. To horror pełen grozy, który przyciąga uwagę nie tylko tajemnicą fabularną, ale i wizualnym ładunkiem emocji. Jest to więc pozycja po którą powinni sięgnąć fani mocnych wrażeń, ale nie powinni od niej oczekiwać niczego nadzwyczajnego.


PLUSY: MINUSY:
  • Klimatyczna oprawa graficzna, idealnie wpisująca się w klimat grozy.
  • Silne oparcie na horrorowych kliszach i brak większej oryginalności.
  • Utrzymanie napięcia do końca.
  • Niewyraźni bohaterowie, mało zapadający w pamięć.
  • Mocne czasem wręcz odrażające sceny.
  • Trochę rozczarowujące i powierzchowne zakończenie.
   
   

 

Portus.
6.5/10

Ocena:

Ocena mangi Portus.Solidna, choć schematyczna manga grozy, która bardziej przypomina komiksowy hołd dla klasycznych japońskich horrorów niż próbę stworzenia czegoś nowego. Jej najmocniejszą stroną jest oprawa graficzna – mroczna, szczegółowa, wstrząsająca – oraz sprawne budowanie atmosfery zagrożenia. Choć fabularnie manga nie zaskakuje, a zakończenie może pozostawić niedosyt, nie sposób odmówić jej intensywności i emocjonalnego ładunku. Dla kogo? Lektura dla osób, które nie znają jeszcze klasyków J-horroru lub chcą na nowo poczuć ich atmosferę w formie graficznej.


Mangę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko.

Tytuł można również znaleźć na Komiksiarnia Katowice oraz Ceneo.


 

0 0 głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x