Elfy, smoki i nekromantka – recenzja komiksu Świat Akwilonu: Elfy tom 13.

Świat Akwilonu: Elfy tom 13 - recenzja.

Świat Akwilonu nie zwalnia tempa, a kolejne tomy cyklu Elfy tylko potwierdzają jego narracyjną różnorodność. Tom 13 to powrót znanych postaci i motywów, które od lat intrygują fanów fantasy. Scenarzyści raz jeszcze sięgają po klasyczne motywy, dodając im świeżości i dramatyzmu. Jak wypada ten rozdział opowieści? Sprawdź w recenzji!

Świat Akwilonu: Elfy tom 13 to kolejna odsłona pełna emocji, magii i nieuchronnego przeznaczenia. Jest to również powrót do znanych postaci i miejsc. Tytuł otwiera przed czytelnikiem nowy rozdział konfliktu z nekromantką Lah’saa. Scenariusz nie tylko rozwija wcześniej nakreślone wątki, ale też zaskakuje nowym podejściem do ich prowadzenia. 

Fabuła.

Akcja tego tomu zostaje osadzona kilka lat po wydarzeniach znanych z finału tomu jedenastego. Fall, jeden z najbardziej doświadczonych elfich tropicieli, powraca wraz ze smokiem Ostatni Cień do Zielonego Sanktuarium. Miejsca, które niegdyś znał i chronił, a które teraz zdaje się obce, martwe i złowieszcze. Ich misja jest jasna: odnaleźć i zniszczyć relikwie Lah’saa, potężnej nekromantki, która przez dziesięciolecia siała spustoszenie w świecie Akwilonu. Jednak zamiast triumfalnego zakończenia wieloletniej walki, Fall i jego towarzysze trafiają do świata, który zatracił już życie i nadzieję.

Scenariusz.

Scenariusz Oliviera Péru w tym tomie wyraźnie zrywa z dotychczasowym stylem cyklu Świat Akwilonu: Elfy. Zamiast klasycznej, pełnej bitew i sojuszy struktury fantasy, autor proponuje narrację pełną zadumy i osobistego tonu. Fall nie prowadzi armii, prowadzi wewnętrzny monolog, toczy walkę nie tyle z przeciwnikiem, co z poczuciem winy, utraconym czasem i niepewnością co do przyszłości. Péru bardzo świadomie operuje tempem. Pozwala historii „żyć”, zatrzymuje się przy małych scenach, które mają wydźwięk symboliczny. Te zabiegi nie tylko nadają historii głębi, ale również zbliżają ją do literackiego fantasy, w którym fabuła nie zawsze prowadzi prosto do punktu kulminacyjnego. Lah’saa choć nadal obecna jako przeciwniczka, zostaje w tym tomie zdegradowana z roli centralnej siły zła do bardziej symbolicznej figury. To ciekawa i odważna decyzja, która jednak nie każdemu przypadnie do gustu.

Bohaterowie.

Największą siłą tej opowieści pozostają jej bohaterowie, zarówno ci na pierwszym planie, jak i ci, którzy pojawiają się tylko epizodycznie. Fall, nie jest tu tylko wojownikiem z przeszłością, jest zmęczonym mężczyzną, który doskonale wie, że jego działania mogą nie przynieść żadnych rezultatów, ale mimo to nie potrafi się wycofać. Jego relacja ze smokiem, oparta jest bardziej na gestach i spojrzeniach niż słowach. Z drugiego planu wybija się przede wszystkim Redwin, postać znana z tomu piątego, który tutaj zostaje odmalowany jako starzejący się wojownik, pogodzony z losem, ale wciąż wierny zasadom. Choć jego rola nie dominuje narracji, stanowi on ważny punkt odniesienia dla Falla. Ciekawie wypada też relacja Falla z przeszłością, jego rozterki, sny, wizje i echa wspomnień są na tyle silne, że chwilami przysłaniają rzeczywiste zagrożenia.

Tempo i narracja.

Tempo narracyjne tomu 13 może zaskoczyć wielu czytelników przyzwyczajonych do dynamicznych, wręcz kinowych rozwiązań poprzednich części cyklu. Tutaj nie ma pośpiechu. Péru pozwala swojej opowieści rozwijać się powoli, krok po kroku. Akcenty rozłożone są nie na kolejne potyczki, lecz na momenty refleksji i melancholii. Dzięki temu historia zyskuje ciężar i znaczenie ale… Niektórzy czytelnicy mogą odebrać tę strukturę jako zbyt statyczną, wręcz monotonną. Ta narracyjna decyzja sprawia, że tom 13 nie tyle podsumowuje dotychczasową historię, co daje jej przestrzeń na wybrzmienie.

Rysunki.

Pod względem wizualnym komiks utrzymuje bardzo wysoki poziom, do którego przyzwyczaił nas Stéphane Bileau. Jego kreska cechuje się dużą precyzją i subtelnością, co idealnie współgra z melancholijną atmosferą opowieści. Kompozycje kadrów budują klimat opowieści, mamy tu zarówno szerokie panoramy, jak i ciasne ujęcia twarzy, które skupiają się na emocjach postaci. Kolorystyka również zasługuje na osobne wyróżnienie. Dominują szarości, przygaszone zielenie, fiolety i brązy. Brak żywych barw nie jest przypadkowy, to narzędzie narracyjne.

Przykładowa plansza Świat Akwilonu: Elfy tom 13 – Poświęcenie wojownika.
Przykładowa plansza: egmont.pl

Podsumowanie.

Świat Akwilonu: Elfy tom 13 – Poświęcenie wojownika to nastrojowa, dojrzała opowieść o końcu pewnej epoki. Zamiast widowiskowej akcji otrzymujemy melancholijną refleksję nad przemijaniem, pamięcią i ceną poświęcenia. Scenariusz oraz ilustracje tworzą tu spójną, emocjonalną całość, która może zaskoczyć długoletnich fanów serii. To jeden z tych tomów, który zostaje w pamięci nie przez dynamikę, a przez atmosferę.


PLUSY: MINUSY:
  • Melancholijny, dojrzały klimat opowieści.
  • Wolniejsze tempo może zniechęcić fanów akcji.
  • Interesujący rozwój postaci.
  • Lah’saa, mimo wszystko, nie zaskakuje jako postać.
  • Znakomite rysunki i praca kolorysty.
  • Niektóre postaci drugoplanowe zbyt symboliczne.
   
   

Świat Akwilonu: Elfy tom 13 – Poświęcenie wojownika.
8/10

Ocena:

Ocena komiksu Świat Akwilonu: Elfy tom 13 – Poświęcenie wojownika.Album który bardziej niż epickością, imponuje melancholią. Jest to opowieść o pożegnaniu z legendą, próbą zamknięcia niekończącego się cyklu walki i przemijania. Jest to ważny i emocjonalny tom, choć nie każdy odnajdzie w nim to, czego szukał. Dla kogo? Komiks jest idealny dla miłośników fantasy z głęboką fabułą, ceniących refleksję nad losem bohaterów i subtelne, klimatyczne ilustracje.


Album do recenzji dostarczyło wydawnictwo Egmont.

Komiks można również znaleźć na Komiksiarnia Katowice i Ceneo.

 

0 0 głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x