Hawkmoon tom 2 kontynuuje bezkompromisową adaptację powieści Michaela Moorcocka. W tej odsłonie przemierzamy dzikie tereny, poznajemy sekty i zbliżamy się do sedna klątwy, która wiąże Hawkmoona z mrocznym artefaktem. Komiks hipnotyzuje estetyką i ponurą wizją przyszłości, której nie sposób zapomnieć.
Epicka podróż w głąb mroku.
Hawkmoon tom 2 przenosi nas jeszcze głębiej w mroczne, postapokaliptyczne uniwersum wykreowane przez Michaela Moorcocka. Po dramatycznym zwycięstwie pod Kamargiem, które zdołało na chwilę zatrzymać napór imperium Granbretanii, Dorian Hawkmoon nie może liczyć na odpoczynek. Czarne chmury zbierają się nad Europą, a moc Czarnego Klejnotu – demonicznego artefaktu wszczepionego w czoło protagonisty – wciąż wisi nad nim jak miecz Damoklesa.
Książę Köln, zdany na łaskę niepewnych sojuszy i nieprzewidywalnych losów, wyrusza w podróż na wschód, w stronę starożytnego miasta Hamadan, gdzie nadzieję daje mu perski mag Malagigi – jedyny, który może na zawsze zneutralizować przeklętą moc kamienia. Jednak droga nie jest prosta. Hawkmoon, przemierzający nieprzyjazne ziemie na grzbiecie gigantycznego flaminga Nessiusa, zostaje zestrzelony przez tajemniczego łucznika Oladahna i trafia do krainy opanowanej przez wyznawców Szalonego Boga – fanatycznego kultu skrywającego własne, mroczne sekrety.
Adaptacja z rozmachem – scenariusz i tempo narracji.
Za scenariusz adaptacji odpowiada Jérôme Le Gris, który z dużą pieczołowitością przenosi literacką wizję Moorcocka do świata komiksu. Hawkmoon tom 2 rozwija wątki rozpoczęte w pierwszej części, koncentrując się na osobistej podróży bohatera, ale jednocześnie zaczyna cierpieć na pewne problemy strukturalne. Duża część fabuły przypomina poboczną misję z gry RPG – pełną przygód, lecz w ograniczonym stopniu rozwijającą główny konflikt. Choć nie brakuje emocji, napięcia i dramatyzmu, to opowieść w tym tomie nieco traci na dynamice.
Le Gris stara się zrównoważyć akcję z introspekcją postaci. Udało mu się wykreować kilka silnych momentów, takich jak spotkanie z tajemniczym Oladahnem czy walka z kultystami Szalonego Boga, ale niektóre epizody wydają się przeciągnięte. Tym bardziej, że tom ten jest przedostatnim w „Pierwszym Cyklu” – co rodzi uzasadnione obawy o kondensację fabularną w finale.
Silne i słabsze ogniwa serii.
Hawkmoon tom 2 to komiks, który – choć zachowuje wierność pierwszemu tomowi– nieco zwalnia tempo. Dobrze zarysowane tło, przekonujące motywacje bohaterów oraz głębia świata przedstawionego wciąż robią wrażenie, ale narracyjna nierówność potrafi wybijać z rytmu. Z jednej strony mamy tu barwne, pełne detali uniwersum i bohatera zmagającego się z własnym przeznaczeniem, z drugiej – pewien fabularny marazm, który spowalnia rozwój głównego konfliktu.
Wizualna barokowość – o warstwie graficznej.
Rysunki Benoîta Dellaca, wspierane przez tusze Luki Bulgheroni i kolory Grega Lofé, prezentują się bardzo solidnie. Styl graficzny silnie nawiązuje do amerykańskiej szkoły komiksu – dynamiczne kadrowanie, mocne kontury i bogactwo detali przyciągają uwagę. Krajobrazy są ponure, monumentalne i dobrze oddają postapokaliptyczno-fantasyczny klimat.
Dellac nie unika brutalnych scen batalistycznych, które w tym tomie są mniej liczne, ale za to bardziej symboliczne. Paleta barw oscyluje między chłodnymi błękitami a mrocznymi czerwieniami, podkreślając dramatyzm wydarzeń. Szczególne uznanie należy się za projekt postaci – każda z nich ma charakterystyczny wygląd, co w świecie pełnym dziwacznych figur jest nie lada wyzwaniem.

Podsumowanie.
Hawkmoon tom 2 to pozycja obowiązkowa dla fanów klasycznego fantasy z mrocznym, postapokaliptycznym sznytem. Miłośnicy prozy Michaela Moorcocka z pewnością docenią pieczołowitość adaptacji, natomiast nowi czytelnicy mogą poczuć się przytłoczeni ciężarem mitologii i specyficzną narracją. Komiks ma momenty zachwycające, ale potrzebuje cierpliwego odbiorcy – kogoś, kto potrafi docenić światotwórczy rozmach nawet wtedy, gdy fabularny silnik pracuje na niższych obrotach.
PLUSY: | MINUSY: |
|
|
|
|
|
|
Hawkmoon. Tom 2: Szalony bóg / Heliogon.
Ocena:
Solidna, choć niepozbawiona wad kontynuacja ambitnej sagi komiksowej. Mocny klimat, stylowa warstwa graficzna i wierność literackiemu pierwowzorowi wynagradzają pewne problemy scenariuszowe. Dla kogo? Jeśli jesteś fanem mrocznego fantasy lub lubisz nietuzinkowe adaptacje klasyki, ten tom z pewnością znajdzie miejsce na twojej półce.
Album do recenzji dostarczyło wydawnictwo Lost in Time.
Komiks można również znaleźć na Komiksiarnia Katowice i Ceneo.