G. I. Joe tom 1 – recenzja komiksu.

G. I. Joe tom 1 - recenzja komiksu.

Po długim okresie wyczekiwania, w końcu bohaterowie wielu różnych komiksów, wchodzących w skład tzw. Energon Universe jednoczą się w jednej historii. Pod szyldem G. I. Joe poznajemy kolejną część tej wielowątkowej, rozbudowanej historii, która do tej pory jeszcze mnie nie zawiodła. Zobaczmy, czy tym razem będzie podobnie.

Tym, co szybko rzuca nam się w G. I. Joe w oczy jest to jak Williamson (autor scenariusza) mistrzowsko łączy elementy z poprzednich miniserii (Duke, Cobra Commander, Destro) w nową, pełnoprawną serię osadzoną w Energon Universe. Buduje przy tym atmosferę zarówno dla czytelników znających wcześniejsze odsłony, jak i dla tych, którzy dopiero wchodzą do tego świata.

Autor wprowadza szeregową drużynę Joes, w skład której wchodzą Duke, Stalker, Cover Girl, Clutch, Rock ’n’ Roll i Baroness. Bohaterowie stają naprzeciw antagonistów, czyli drużyny Cobra z zaawansowaną technologicznie bronią zasilaną Energonem. Konflikt jest bardzo dobrze zarysowany, a ekspozycja bohaterów jest świetna. Pojawiają się też silne napięcia, zarówno psychologiczne (np. relacje między Dukiem, a Baronessą), jak i militarne.

Bohaterów mamy mnóstwo, a Williamson pozwala każdemu na swój sposób zabłysnąć. Dialogi są naprawdę różnorodne i odpowiadają barwnym osobowościom Joes, choć to Duke pozostaje emocjonalnym centrum opowieści. Baroness wnosi złożoność i rodzaj nieufności, którą czują pozostali, co wprowadza dodatkowe napięcie. Cobra Commander z kolei jawi się jako bardziej przerażający niż dotąd i zdolny do wszystkiego.

Pierwsze starcie Joes z Cobrą jest przeładowane akcją, dramaturgią i charyzmą bohaterów. To prawdziwa bomba, zwłaszcza dla fanów G. I. Joe. Od razu skojarzyła mi się z klasycznymi perypetiami tych postaci, a jednocześnie autorzy wnoszą do niej dużo świeżości, nadając całości współczesnego sznytu. Odkrywamy kolejne tajemnice, jesteśmy zarzucani zwrotami akcji, a finałowa konfrontacja między bohaterami wbija w fotel. Na czas lektury znikamy z prawdziwego świata i stajemy się częścią historii Williamsona.

Tom Reilly zachwyca nas swoją dynamiczną kreską i wybuchową choreografią scen akcji. Każdy cios, potyczka czy wybuch są zobrazowane z imponującą intensywnością . Jordie Bellaire dodaje głębi kolorami, które podkreślają charakter obu stron konfliktu: ciepłe barwy u G.I. Joe, chłodne i metaliczne u Cobry. Poza tym, szybkie, fragmentaryczne układy w scenach akcji kontrastują ze spokojniejszymi momentami dramatycznymi i odciskają się w naszej pamięci.

Podsumowując, pierwszy tom G. I. Joe to pełen energii, dobrze wyważony i porywający czytelnika komiks, który z ręką na sercu można polecić każdemu fanowi opowieści akcji, a zwłaszcza miłośnikom samej franczyzy.


PLUSY: MINUSY:
  • Charyzmatyczni bohaterowie.
  • Ilość akcji, wątków i postaci może czasem przytłoczyć.
  • Dynamiczna akcja.
 
  • Wybuchowe, barwne ilustracje.
 
   

G. I. Joe tom 1.
8/10

Ocena:

Ocena komiksu G. I. Joe tom 1.Pierwszy tom G. I. Joe to pełen energii, dobrze wyważony i porywający czytelnika komiks, który z ręką na sercu można polecić każdemu fanowi opowieści akcji, a zwłaszcza miłośnikom samej franczyzy. Świat G. I. Joe nie przestaje pozytywnie zaskakiwać, a najnowszy wpis do Energon Universe udowadnia jak wielki ma on potencjał.


Album do recenzji dostarczyło wydawnictwo Nagle Comics. Komiksy w dobrych cenach do znalezienia również na Komiksiarnia Katowice i CENEO.

 

0 0 głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x